sobota, 28 maja 2011

13.

Powracam po raz 2 . Przez ten czas bardzo dużo się mi przydarzyło ,a przede wszystkim ten dzień którego nie zapomnę do końca życia . 27-03-11 czyli 'BEST DAY OF ME LIFE' - Koncert Justina Biebera ... 25 marca już rozmyślałam jak się ubrać , ile wziąć pieniędzy , jaki zrobić transparent i w ogóle  nie mogłam uwierzyć że ja tam jadę , że ja tam będę i naprawdę to był dla mnie szok . Wyjechaliśmy z domu o 17:00 ,pamiętam jak na autostradzie mijaliśmy samochody pełne dziewczyn które wystawiały zdjęcia do szyb . O godzinie 20 byliśmy już w Rotterdamie , a o 20:30 byliśmy koło areny . Gdy zobaczyłam kolejkę OD WEJŚCIA GŁÓWNEGO DO ULICY to mnie zatkało , kolejka była mniej więcej na jeden KILOMETR!a my staliśmy na końcu ale ciągle osoby dochodziły . Stadion mieścił mniej więcej 10 tysięcy osób - 10 tys. rozwrzeszczanych dziewczyn krzyczących "I SAY JUSTN YOU SAY BIEBER , JUSTIN BIEBER JUSTIN BIEBER!" . Po 15 minutach przedostaliśmy się do schodów które prowadziły do tak nazwanego przeze mnie 'nieba' .  Gdy przeszliśmy na swoje miejsca dziewczyny próbowały sobie krzyczeć w sumie to był pisk ale jak dla mnie to to było coś nie do pomyślenia , że to właśnie ja i on , ja widziałam Biebera na żywo . Nagle zgasły światła i pojawiła się kula z której nagle wyszedł JUSTIN ! Tak piszczałam że nie słyszałam muzyki , nie mogłam przestać ... Pierwszą piosenkę którą zaśpiewał była LOVE ME czyli moja ulubiona potem U SMILE i FAVOURITE GIRL w serduszku nad publicznością . Na końcu piosenka BABY i te przepiękne serpentyny ... cudowny dzień <3

A tutaj pare zdjęć ...



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz